poniedziałek, 18 października 2010

Sherlock Holmes kontra Kuba Rozpruwacz



To moja druga gra z cyklu o Sherlocku Holmesie, a wrażenia są następujące...

Część ta ma wszystko to, co w poprzedniczce najlepsze... i najgorsze. Wspaniale odwzorowani, wierni książkowym pierwowzorom Holmes i Watson, całkiem przekonująco wykonane miejscówki, ciekawe, skłaniające do ruszenia głową zagadki, znośna fabuła... A w tym samym czasie znów ten kłujący  w oczy niski budżet produkcyjny. Te same modele postaci wykorzystywane wciąż i wciąż od nowa! Bez żadnych znaczących, kosmetycznych chociażby zmian! Bajzel-mama z "Kuby Rozpruwacza" to TA SAMA postać z "Przebudzenia" tyle, że ze zmienionym... imieniem. Sprawia to wrażenie, że uniwersum, po którym się poruszamy zamieszkują klony klonów, co niemile psuje odbiór całkiem zgrabnie budowanej atmosfery.

Bardzo ucieszył mnie dodatek, którego zabrakło w "Przebudzeniu" - swoista plansza dedukcji, na której musimy powiązać znane nam fakty i doprowadzić nasze detektywistyczne myślenie (kojarzenie faktów) do logicznej konkluzji poprzez logiczny ciąg zdarzeń i domysłów. W "Przebudzeniu" nie było też odgrywania przebiegu zbrodni, co lepiej pozwala wczuć się w atmosferę prawdziwego śledztwa i rzeczywistych zabójstw, na motywach których ta fikcyjna opowieść się, bądź co bądź, rozgrywa.

Mniej więcej w tym samym czasie, w którym skończyłam grę, wpadła mi w ręce powieść o Kubie Rozpruwaczu ( Dekorator ). I ze zdziwieniem stwierdzam, że dysponująca małym budżetem i stawiająca na proste rozwiązania ekipa twórców gry poradziła sobie z historią dużo lepiej niż popularny rosyjski pisarz. 

Porządna, warta uwagi przygodówka.

Ocena: 7-/10